Siedem lat temu „przebadałam” Polskie, Hiszpańskie i Angielskie Singielki. Różne „kasty” singielek…. było skrajnie…była rodzinna (o)presja, niektóre singielki za bardzo „wgrały” sobie moduł „Sex and the city” , niektóre zanużyły się w czeluściach społecznego niedopasowania/wyobcowania, a tylko mikro mikro procencik to swoje singlowanie zabrał w swoje ręce… i uczył się siebie, uszlachetniał….samemu sprawdzał co może może dać.
7 lat później oglądam eksperyment przeprowadzony na mojej „polskiej” wysepce Zjednoczonego Królestwa, gdzie zostało jeszcze trochę autochtonów. Eksperyment nazwano Marriage at the first sight. Materiał badawczy poznaje się na kobiercu ślubnym, a wyboru partnera/partnerki dokonuje nauka: genetycy, antropologowie, psychiatrzy, ba jest nawet Anglikański Pastor! Materiał badawczy tłumaczy swój udział w eksperymencie swoją samotnością, brakiem PERFEKCYJNEGO partnera i brakiem czasu na jego szukanie! niech nauka zatem dopomoże znaleźć tego jedynego, wycackanego Pana Ideała! Materiał badawczy to taka wykształcona, sytuowana, zalatana kasta. Wypowiadają się jednoznacznie, że ma być perfekcyjnie a na dzień ślubu czekali całe życie…w sumie ich refleksje orbitują tylko i wyłącznie wokół tego dnia! co ciekawe dla materiału badawczego dzień ślubu – ma status „misja spełniona” , ….zaś dla naukowców dzień ślubu to dopiero początek najważniejszej części eksperymentu….niestety materiał już życiem po ślubie zainteresowany tak bardzo nie jest….bo codzienność taka wychuchana i idealna nie jest..trzeba się mentalnie w niej napocić, bardziej niż do kolejnej, idealnej selfie zapychającej tablice „Ryjków FB”…. welcome to the age of loneliness!
P.S. no i ba Maryśko kłaniam się w pas po stokroć za ten tekst!
↧
Autor: Brawurka
↧